czwartek, 20 lutego 2014

woski Yankee Candle

Temat dla jednych oklepany, a innym całkowicie nieznany. Dlatego chyba postanowiłam napisać o woskach YankeeCandle w jednym z moich miszmasowych czwartkowych postów.
Na wstępie wspomnę, że YC to amerykańska firma produkująca świece o zapachach od kwiatowych, przez słodkie i owocowe, aż po męskie i ciężkie... I wypróbowałam kilka z przedstawicieli powyższych kategorii. Jednak ja gustuję w małych wydaniach tych ogromnych świec - kupuję woski z dwóch powodów - ceny oraz tego, że gdy coś mi się nie spodoba, nie męczę się z danym zapachem tylko szybko wypalam albo mogę komuś oddać.




Do tej pory w woski zaopatrywałam się trzy razy - dwa razy online (zapachdomu.pl i goodies.pl) oraz raz stacjonarnie, ale za pośrednictwem chłopaka. Także mój nos nigdy nie zawitał osobiście do sklepu i nie umarł pod naciskiem różnych aromatów znajdujących się w sklepie. Kupując na czuja udało mi się jednak trafić we własny gust całkiem celnie. Z resztą podzielę się z Wami wrażeniami:

1. Red Apple Wreath - Czerwone Jabłko (łączący w sobie zapach czerwonych jabłek, orzechów, szczypty cynamonu oraz syropu klonowego) - ewidentnie świąteczny, ale niedrażniący zapach. Dobrze wyczuwalny podczas palenia i jeszcze jakiś czas po. Zdecydowanie słodki, ale nie przesłodzony, jeśli mogę to tak nazwać. 
Jeśli chodzi o jego wydajność, to utrzymuje się na poziomie dość wysokim. Dzieliłam go na ćwiartki, które paliłam po 2-3 razy i zapach ciągle się ulatniał.

ocena w skali 1-5
zapach: 4
wydajność: 4


2. Midsummer's Night - Sen nocy letniej (łączący w sobie zapach przypraw korzennych, piżma, paczuli, szałwii oraz mahoniowej wody kolońskiej) - poza pierwszym z wymienionych składników osobno umiałabym zidentyfikować tylko pierwszy, pozostałe są moim nozdrzom obce. ALE wspólnie tworzą naprawdę przyjemną intensywną i długo utrzymująca się kompozycję. Jest to jeden z męskich zapachów dostępnych w ofercie YC, które można spokojnie palić w pokoju samca Alfa i nie będzie narzekał, że pachnie łąką, bo nie pachnie. Poza tym, jest to mój zdecydowany faworyt spośród wszystkich do tej pory wypróbowanych zapachów - utrzymuje się megadługo, pachnie intensywnie i jest baaaaardzo wydajny. Dzieliłam go na ćwiartki, które paliłam po około 5 razy (ewentualnie dorzucałam małe kawałeczki świeżego wosku do ostatniego palenia, ale naprawdę małe!).

ocena w skali 1-5
zapach: 5
wydajność: 5


3. Garden Sweet Pea - Słodki Groszek (o zapachu kwiatów słodkiego groszku) -  miałam okazję w ubiegłe wakacje nawąchać się zapachu tych kwiatów w ogrodzie i tylko i wyłącznie z tego względu postanowiłam go kupić. Muszę przyznać, że na początku pachniał identycznie jak kwiaty, podczas palenia również, ale po jakichś dwóch godzinach jest już dla mnie za ciężki. Wyczuwam również w tym zapachu jakąś nutkę słodyczy i to chyba ona tak drażni moje zmysły pod koniec palenia. Ale poza tym zapach jest wart uwagi, ponieważ utrzymuje się długo w powietrzu, a do tego jest wydajny jak poprzednik. Polecam zdecydowanie kwiatomaniaczkom.

ocena w skali 1-5
zapach: 4,5
wydajność: 5


4. Soft Blanket - Miękki Koc (łączący w sobie zapach cytrusów, wanilii i ciepłego bursztynu) - za żadną cholerę nie wiem jak pachnie ciepły bursztyn, zimny też nie wiem jak pachnie... Ale jest to wosk, w którym pokładałam nadzieje, a tymczasem bardzo się zawiodłam. Słyszałam i czytałam wiele opinii o nim i na tym oparłam się wrzucając go do mojego internetowego koszyka. To podobno klasyk i hit i wszystko na raz. Niestety nie dla mnie - zasłyszałam, że jest to zapach "świeżego prania", ale moje pranie nie pachnie cytrusami ;( Dobra, może postawiłam mu wysoko poprzeczkę, ale niestety...
Ma swoje zalety, bo jest subtelny, delikatny itd., stosunkowo wydajny (dzielony na ćwiartki i palony 2-3 razy jest ok). Ja jednak więcej się chyba na niego nie skuszę.

ocena w skali 1-5
zapach: 3
wydajność: 4


5. Vanilla Cupcake - Waniliowa babeczka (o zapachu waniliowej babeczki łączący w sobie aromaty biszkoptu, wanilii, lukru oraz cytryny) - przysięgam Wam, że jest to tarta do schrupania! Pachnie wybornie wszystkimi tymi słodkościami wymienianymi przez producenta. 
Paliłam ją tylko raz, więc nie będę oceniać jej wydajności, ale myślę, że podzielona na trzy i palona po 2-3 razy da radę.

ocena w skali 1-5
zapach: 5
wydajność: -


6. Bahama Breeze - Poczuj Bahama (łączący w sobie zapach ananasa, mango i grejpfruta) - to bardzo orzeźwiający zapach, idealny na lato. Siedząc przy tym zapachu naprawdę można się poczuć jak na odległej, ciepłej plaży. Niestety zapach ów szybko się ulatnia, przez co palnie jednej porcji tego wosku kilkukrotnie nie wchodzi w grę. Już przy drugim paleniu zapach baardzo słabnie, za co odejmuję mu punkty.

ocena w skali 1-5
zapach: 4
wydajność: 3


6. Pink Lady Slipper - Różowy storczyk (o zapachu storczyka) - niekoniecznie jest to mój faworyt. Spodziewałam się po nim delikatnego i subtelnego zapachu, niestety okazał się dość intensywny przez co trochę nieznośny dla moich zatok. Dzielony na ćwiartki i palony w takich ilościach fundował mi zapach w całym mieszkaniu, zdecydowanie wystarczający.

ocena w skali 1-5
zapach: 3
wydajność: 4


I małe rzeczowe podsumowanie wosków:
cena: 6-7zł, zależy gdzie kupujecie/zamawiacie (+ ewentualna przesyłka), ale uważam, że jest to adekwatna kwota za taką ilość produktu.
pojemność: 22g. warto w tym miejscu dodać, że woski mają piaskową konsystencję. Co mam na myśli - ja zawsze łamię wosk w opakowaniu i dopiero później rozrywam folię, ponieważ kruszenie go w palcach bez folii grozi rozsypaniem wszystkiego wszędzie. Szkoda produktu. Widać to dobrze na zdjęciu groszkowego wosku i dwóch pokruszonych - waniliowego i jabłkowego.
czas palenia: producent podaje 8godzin, ale intensywniejsze zapachy dzielone na 3 części i palone po 3 razy, każdorazowo po ok. 1,5h, to nawet około 13-14 godzin palenia. Opłaca się? Opłaca!

Jeśli chodzi o sam proces palenia - palę moje woski w kominku za 5,99zł ze sklepu o takiejże nazwie i wszystko "gra". Jako świeczek używam najtańszych, bezzapachowych tealightów (kupuję 30szt za 6zł w pepco) i zawsze do jednego palenia wosku zużywam jeden tealight, jeszcze mi się nie zdarzyło zgasić go wcześniej. Istotna jest też powierzchnia pomieszczenia palenia wosku (im mniejszy pokój, tym ekonomiczniej), u mnie jest to około 30mkw i do tego odnosiłam się oceniając intensywność zapachów.

Na koniec mam pytanie do Was: czy słyszeliście o woskach i świecach Yankee Candle? Próbowaliście lub zamierzacie ich spróbować? Jestem bardzo ciekawa! A jeśli już na swoich blogach pisaliście o tych i innych zapachach dodajcie linki w komentarzach, chętnie poczytam Wasze opinie ;)))

Pozdrawiam ;***

PS. Ten wpis NIE jest w żaden sposób sponsorowany. Woski kupiłam za własne pieniądze, nie pochodzą ze współpracy z żadnym ze sklepów.
PS2. Dokładniejsze opisy samych zapachów znajdziecie na stronach podanych przeze mnie na początku wpisu.

13 komentarzy:

  1. Ja ostatnio zakupiłam sobie Truskawki z bitą śmietaną i są rewelacyjne i zapach długo się utrzymuje :)
    Chętnie wypróbuję Waniliowe babeczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obstawiam, że truskawki są słodkie, więc jeśli Ci się podobają, to i waniliowa babeczka Ci "posmakuje" ;)))

      Usuń
  2. JESTES SUPER! Uwielbiam czytac Twojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłabyś napisać krok po kroku, jak się to "obsługuje"? ;D tzn co trzeba zrobić z tą świeczką od chwili wzięcia opakowania do rąk ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, że mogłabym, ale to nic prostszego. tarty/woski, które ja kupuję to taki sam wosk jak masz w każdej świeczce, z tym, że tutaj nie ma knota. trzeba go podzielić na mniejsze kawałki i wrzucić do kominka zapachowego (takiego do olejków zapachowych i można je kupić wszędzie - w tanich sklepach i sklepach z wyposażeniem domu...), następnie na dół kominka wstawiać mały podgrzewacz (tealigt), zapalasz i siedzisz ciesząc się wybranym zapachem tak długo jak chcesz ;)))
      jak wspomniałam, ja jednorazowo palę jednego tealighta, ale jeśli masz potrzebę, możesz go w trakcie palenia zgasić lub zapalić kolejny, gdy pierwszy się spali. ale zawsze musisz doprowadzić do roztopienia wosku, bo to właśnie wtedy wydziela się zapach ;)))
      mam nadzieję, że odpowiedziałam wyczerpująco na Twoje pytanie, jeśli nie to mów co jeszcze chcesz wiedzieć
      pozdrawiam! ;)))

      Usuń
  4. zachęciłaś mnie tymi woskami. Tyyyyle już było o tych YC, że czlowiek miał już dosć. Wszyscy tylko Yankee Candle ! Wydawało mi się że to coś w rodzaju: muszę mieć bo to jest modne i wszyscy to mają. Na dodatek myslałam, że to większa inwestycja, okazuje się że wcale nie....
    Dzięki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się skusiłam przez te wszystkie opinie, ale nie żałuję. do tej pory raczej rzadko paliłam świeczki, teraz robę to co raz częściej. i faktycznie - też na początku wydawało mi się, że to takie drogie... ;)))

      Usuń
  5. Uwielbiam YC, szczegolnie te ogrooooomne, ktore pieknie wygladaja w moich wielkich lampionach. Zapachy sa swietne i od razu przyjemniej siedzi sie w pokoju. ;-) Niestety, sa drozsze niz sam wosk (okolo £15 u mnie) ale jakos nigdy mi to nie przeszkadzalo, szczegolnie, ze sa bardzo wydajne i nie pale ich codziennie ;-) Do tej pory sprobowalam 4 zapachy i kazdy byl swietny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, świeczki są drogie, kiedyś pewnie sięgnę i po nie, ale na razie woski mi wystarczają ;)))

      Usuń
  6. a ja mam 5 dużych świec ale nie pale codziennie bo oszczędzam,dodam ze nie kupiłam ich 5 od razu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świece wystarczy n chwilę otworzyć i pachnie bez palenia. a kupić je na raz, to faktycznie byłby spory wydatek ;)))

      Usuń

Niepodpisane komentarze nie będą moderowane. Chcesz wyrazić tu swoją opinię? Ok, ale podpisz się pod swoimi słowami ;)