poniedziałek, 31 grudnia 2012

kilka nowości z ostatnich dni

Cały dzień zastanawiałam się jakiego posta dzisiaj wrzucić. I miałam dwa pomysły: na posta podsumowujacego cały miniony rok, albo takiego backstageowego (ze wszystkiego co się działo u mnie poza blogiem i o czym tu nie napisałam). Suma summarum, kiedy zaglądałam dziś na blogi dziewczyn, które obserwuję, każda z nich zrobiła takie podsumowanie więc stwierdziłam, że z prądem płyną tylko śnięte ryby i ja zmontuję Wam posta z nowościami ostatnich dni ;)

Zacznę od tego, że lepszego początku końca (roku) nie mogłam sobie wymarzyć. Z samego rana (czyt. o 10) listonosz dostarczył mi moją wyczekiwaną paczkę. W ubiegły czwartek kupiłam sobie na allegro torebkę i napisałam do pana, że zależy mi na szybkiej dostawie i obiecał `dołożyć wszelkich starań`, by moja paczka szybko do nie dotarła. I tak się stało. W ciągu trzech dni roboczych dostałam moją torebkę do rąk ;)) Jestem z niej bardzo zadowolona, chociaż wydawało mi się, że będzie mniejsza. Ale jej wielkość to zdecydowanie zaleta (zwłaszcza, że ja uwielbiam nosić ze sobą milion niepotrzebnych i dziwnych rzeczy). Z przesyłką zapłaciłam 114zł.


 A w kategorii kosmetycznej po kilkuletniej przerwie w mojej kosmetyczce pojawił się Carmex. Pamiętam, że moją pierwszą wiśniową pomadkę carmexową dostałam ładnych 7-8 lat temu od wujka. Jakież było moje zdziwienie po pierwszej aplikacji, kiedy to poczułam mrowienie (myślałam, że usta mi odpadają i, że zaraz umrę)... I jakież rozczarowanie towarzyszyło mi w momencie, kiedy moja wisienka się skończyła i dowiedziałam się, że produkty tej firmy są niedostępne w Polsce ;((
Na szczęście ostatnio przypomniałam sobie o tych wszystkich wspaniałościach i na dokładkę trafiłam na promocję w małej drogerii w moim mieście. Tym razem postawiłam na balsam w tubce, ale przecenione były również tradycyjne sztyfty i pomadki w słoiczkach - także dla każdego coś dobrego. Kupiłam balsam o smaku truskawkowym, choć w tej chwili nie czuje go już tak bardzo jak na początku. Teraz dominuje taki mentolowy zapach, ale ja zdecydowanie go lubię, bo działa orzeźwiająco ;) I nie polecam osobom, które nie lubią mrowienia i uczucia chłodu na ustach. Na przecenie zapłaciłam 6,99zł.


O mojej miłości do OS wspominałam już wielokrotnie. Jestem zakochana w ich soczystych smakach po uszy i najpierw nie mogłam się doczekać zimowej limitowanki, a później nie mogłam znaleźć jej w żadnej drogerii... Na szczęście mój Santa miał bardziej spostrzegawcze oko i od tygodnia mogę się cieszyć zapachem śliwki z syropem klonowym <3 Jak na mój gust, to wystarczająco świąteczne połączenie i nie potrzebuję niczego więcej ;) Jedynym minusem tego produktu jest opakowanie, a w zasadzie brak silikonowego zabezpieczenia przy korku, które znajdowało się w każdym innym żelu OS jaki miałam. Skutkuje to tylko jednym: nieekonomicznym wylewaniem się żelu z opakowania...


Ale produktem miesiąca zostaje bezapelacyjnie płyn do demakijażu z Maybelline, który dostałam w zestawie z tuszem (który miałam okazję już kiedyś testować i sprawdził się wyśmienicie wtedy i teraz). Płyn nie podrażnia mi oczu, zmywa wszystko: cienie, tusze, nie straszna mu nawet moja baza pod cienie.... Byłam zaskoczona najpierw jego działaniem, a później ceną... Znalazłam go na allegro za około 5-7zł. Myślę, że jeśli będzie się tak sprawował do końca, to kupię niebawem kolejne opakowanie ;)


I na koniec: nie, to nie jest reklama Dobrowianki. To jest mała dygresja na temat tego, że po świętach postanowiłam wziąć się za ćwiczenia z Ewką Chodakowską. Po pierwsze porzuciłam wszelkie słodycze, po drugie piję tylko wodę i zielona herbę i po trzecie SKALPEL z Ewką codziennie od tygodnia <3 Pierwszy dzień - odpadłam po 20 minutach (co i tak było dla mnie wielkim osiągnięciem, bo KILLER powalił mnie już w 10 minucie). Na razie idzie mi całkiem dobrze, bo od drugiego dnia wykonuje już cały program ;)) A może ktoś podejmuje wyzwanie razem ze mną?

zdj. z kamerki internetowej. jakość poszła w las.
Pozdrawiam ;***

PS. kto jeszcze spędza dzisiejszy wieczór z komputerem? ;))

niedziela, 30 grudnia 2012

light blue shirt

Przychodzę z obiecanym postem. Co prawda jeden miał się pojawić już wczoraj, ale zabrakło mi weny na zdjęcia, więc oto jestem dzisiaj. Wraz z moją tysiączną koszulą w szafie i do tego całkowitą świeżynką. Kupiłam ją nie dalej jak dwa dni temu w lumpexie za całą piątkę. Bez mierzenia i nawet bez zbędnego oglądania. Na zasadzie `muszę coś dziś kupić`. I prawdę mówiąc myślałam, że jest wykonana z cienkiego jasnego jeansu. Dopiero w domu, gdy wyjęłam ją z pralki i przymierzyłam, stwierdziłam, że to tylko zwykła niebieska (chyba męska) koszula. Ale to nic. Koszul nigdy za wiele ;)) Dzisiaj dodałam do niej złote dodatki -  kolczyki piórka i kolczasty naszyjnik. Ale postanowiłam zaopatrzyć się w masę srebrnych ćwieków i zmienić nieco tę styló(f)kę.













Pozdrawiam i zapraszam również jutro ;))

środa, 26 grudnia 2012

dark blue, day2.

Drugi dzień minął pod patronatem granatu. Klasyczne połączenia zawsze się sprawdzają. Tym razem klasyczna dżinsowa koszula z niemniej klasycznymi czarnymi rurkami i jestem gotowa ;)






I paznokcie, z którymi męczyłam się dwa dni ;)



Pozdrawiam ;***

wtorek, 25 grudnia 2012

dark blue boxing day

Kolejny post z serii `pokaż mi swoje zakupy w całości`, składający się w zasadzie ze wszystkiego co miałam do pokazania - spódniaca (new yorker), sweter (colloseum) i kolczyki (new look). Miałam pokazać jeszcze paznokcie, na których mam notabene 5 warstw lakieru, ale nie wyszło. Zdjęcia wyszły nieostre więc postaram się o nie jutro - w świetle dziennym.

Hahahahah! I przepraszam za odstający brzuch, ale nie ma to jak odejść od stołu po dwóch dniach <3





Pozdrawiam ;***

niedziela, 23 grudnia 2012

`I just want you for my own...`

Zima trwa... -13st o 9 rano? Takie temperatury zdecydowanie do mnie nie docierają.
A jeśli chodzi o post, na blogu właśnie startuje seria pokazowa z ubrań z ostatniego posta zakupowego. Zaczynam od różowego swetra z lumpexu. Normalnie pewnie bym go nie kupiła, ale ponieważ moja szafa staje się ostatnio bogatsza o spodnie i spódnice z wysokim stanem, to długość tego swetra nie jest mi straszna. Mam go do czego założyć ;) I musicie przymknąć oko na moje buty, bo nie mam tu innych (poza kaloszami) nadających się do zestawów + na tę porę roku.









Na paznokciach lakier z Catrice. Cena: 10,49zł, nr. 840 - Genius in the bottle, pojemność: 10ml.





No to hejka ! ;))

Pozdrawiam ;***

sobota, 22 grudnia 2012

`na całej połaci śnieg...`

Kilka tygodni temu, kiedy w Szczecinie spadł pierwszy śnieg, pomyślałam, że na pewno nie dotrwa do świąt i, że będę miała szaro-bure i roztopione widoki za oknem w Wigilię. Wiele się nie pomyliłam, bo śnieg w Szczecinie zdążył stopnieć przed moim wyjazdem z miasta, ale Podlasie powitało mnie puchową kołderką po pas! Więc może doczekamy w tym roku białych świąt? 


Dzisiaj poza swetrem w roli głównej moja nowa czapka! Powiem Wam w tajemnicy, że jest idealna, by wywołać choćby mały uśmieszek na ustach większości przechodniów. Także polecam. A wracając na minutę do swetra - gdy płaciłam za niego te 35zł, byłam przekonana, że mogę tego żałować. Ale dzisiaj wiem, że nie ma czego, bo to jeden z dwóch (drugi to ten taki sam, tylko zielono-szary) najcieplejszych swetrów w mojej szafie , ever! ;))












Dzisiaj, razem ze mną, gorące pozdrowienia śle kot ;)))