Ten post wbrew pozorom nie przedstawia mojej kolekcji lakierów do paznokci tylko moją fantazję na ich temat w pewną leniwą niedzielę ;)) Zawsze chciałam mieć kolorową tęczę na paznokciach, ale nigdy nie miałam czasu, bo malowanie każdego pazura na inny kolor, odkręcanie i zakręcanie lakieru, czekanie aż wyschnie jedna warstwa, a później kolejna... czas, czas, czas! Ale dzisiaj mam czas i mam kolorowe paznokcie.
Lakiery zaraz przedstawię i opowiem po słowie o każdym z nich ;)
bell, nr 312 - kupiłam go jakieś lata świetlne temu i nie wiem co mną wtedy kierowało, ale dzisiaj mi się nadał idealnie i co ważne, że mimo iż stoi otwarty ponad dwa lata ciągle nie zgęstniał... |
safari, nr się wytarł - w buteleczce drobinki wypalają oczy, na szczęście na paznokciu prawie tego nie widać i to jeden z moich ulubionych kolorów, tyle ;) |
Cały manicure wykończyłam topem z essence, rzadko go w sumie używam, ale chciałabym, żeby te paznokcie przetrwały jak najdłużej więc niechaj się trzymają jak najlepiej ;)) |
Jak Wam się podoba efekt? A może któryś kolor przypadł Wam do gustu?
Pozdrawiam ;***