sobota, 2 lutego 2013

update: moja pielęgnacja włosów

To będzie długi post i zdecydowanie tylko dla wytrwałych. Jeśli kogoś interesują moje sposoby na wzmocnienie i polepszenie kondycji włosów to zapraszam do poczytania.

1) Mycie.

Jeszcze do niedawna do mycia włosów używałam zwykłych drogeryjnych szamponów. Ale całkiem niedawno odkryłam, że wcale nie muszę trzymać się konwencji. Dlatego od kilku tygodni do mycia używam płynu do higieny intymnej. To moje pierwsze opakowanie i zdecydowałam się na najtańszy płyn z Rossmanna za 4,99 zł na promocji. Dlaczego? Ponieważ jest to produkt przeznaczony do delikatnej pielęgnacji, nie zawiera zbędnej chemii itd. Jeśli chodzi o działanie - już po pierwszym zastosowaniu zauważyłam, że włosy stały się bardziej miękkie. I po każdym myciu widzę dokładnie ten sam efekt. Co więcej, włosy zaczęły się ładnie błyszczeć i w ogóle wyglądać zdrowiej.


2) Odżywianie

W tej chwili w mojej kosmetyczce posiadam dwie odżywki i maskę do włosów. I wszystkie te produkty stosuje zamiennie po każdym myciu. 

Ostatnio moja ulubioną jest czereśniowa odżywka z keratyną. Nie dość, że pięknie pachnie na włosach (i ten zapach utrzymuje się całkiem długo), to faktycznie sprawia też, że są miękkie i przyjemne w dotyku. Niestety nie znam jej ceny, ponieważ dostałam ją od koleżanki. Nakładam ją na prawie całą długość włosów (pomijając samą nasadę) i trzymam ją na włosach około 2-4 minuty, a następnie spłukuję.




Odżywkę z Syossa męczę już kolejny miesiąc (strzelam nawet, że około roku). I tak naprawdę żadnych spektakularnych efektów po niej nie widzę. Jest, bo jest, ale nie robi jakiejś oszałamiającej roboty. Także nie polecam. Zdecydowanie można znaleźć coś lepszego w tej cenie.


I na koniec maska do włosów jedyna jaką miałam okazję testować. Ale powiem, że wywarła pozytywne wrażenie. Zostało mi jeszcze trochę na dnie i staram się ją wykończyć robiąc sobie taką godzinną maseczkę raz w tygodniu. Uważam, że jest warta uwagi i do tego całkiem wydajna. Nie obciąża włosów (zwłaszcza, że nakładam ją na całą długość - od skóry głowy, po końcówki). Więcej pisałam o niej tu.


Aby odżywka była wydajna i skuteczna do rozprowadzenia jej na włosach używam grzebienia z kilkoma zębami. I im mniej zębów tym lepiej, ja nie znalazłam rzadszego w Rossmannie, więc kupiłam ten, za 4,99zł. Po nałożeniu produktu rozczesuje włosy delikatnie i zostawiam na klika minut.


3) Układanie

Moje włosy zawsze katuję suszarką i prostownicą. Coraz rzadziej zostawiam je do wysuszenia ot tak, samopas. Staram się je układać po każdym myciu i zajmuje mi to około 15 minut.

Moja suszarka to Philips SalonDryControl, posiada chyba dwie albo trzy nasadki do suszenia, ale żadnej z nich nie używam, bo tak jest mi najłatwiej i najszybciej suszyć włosy.


 Posiada opcję jonizacji, dzięki której moje włosy faktycznie nigdy się nie elektryzują, dwa stopnie mocy i zimny nadmuch powietrza. Ale ma jedną wadę - jest dość ciężka, przynajmniej według mnie.


Nad prostownicą nie mam się co rozwodzić - jest z biedronki, kosztowała 25 złotych i nadaje się do prostowania i do kręcenia włosów idealnie. Mam ją rok, a śladów użytkowania ani zniszczenia nie widać.


A krem Nivea wcieram w końcówki po prostowaniu. Nie odratuje tych zniszczonych i rozdwojonych, ale zadbam przynajmniej o te, które można jeszcze odratować.


4) Wszystko inne

Na koniec chciałam wspomnieć o kilku rzeczach, o których myślę, że warto wspomnieć. Zacznę od gumek do włosów - od kilku lat staram się wybierać tylko gumki, które nie posiadają metalowego łączenia. Po pierwsze bardzo niszczą i kruszą włosy, a po drugie szybciej się rwą.


Wspominałam też, że od dwóch tygodni biorę suplement diety. Wróciłam do Silici, którą brałam w wakacje. Wydaje mi się, że to właśnie głównie dzięki tym tabletkom moje włosy nabrały blasku. Co więcej, zauważyłam, że włosy po tym suplemencie rosną szybciej i jest ich więcej (tzw. baby hairs).


I ostatnia zasada dbania o moje włosy, to chowanie ich zimą pod kurtką/czapką/szalikiem, byleby tylko nie przemokły, a na koniec nie oberwały mrozem, bo stąd do kruszenia się już tylko mały krok. Więc przestrzegam - chowajcie włosy zimą i nie narażajcie ich na te atrakcje.


To chyba na tyle w temacie moich włosów. Mam nadzieje, że ujęłam w tym poście wszystko to, co chciałam Wam przekazać. Jeśli o czymś zapomniałam to zostawiajcie pytania na dole. Postaram się na nie odpowiedzieć ;)

Pozdrawiam ;***

11 komentarzy:

  1. Słyszałam, że ludzie myją włosy w żelu do higieny imtymnej, ale do mnie to jakoś nie przemawia. Z drugiej strony kosmetyki moją zbliżony skład itp. więc to raczej bez różnicy. Moja ciocia, gdy nie miała akurat w domu szamponu umyła włosy w płynie do naczyń :) Można i tak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh, podziwiam ciocię, bo ja na płyn do naczyń bym się nie zdecydowała na pewno. jak już to zwykłe mydło, tudzież żel pod prysznic ;)
      a płyn do higieny intymnej jest o wiele delikatniejszy od zwykłego szamponu dlatego się dobrze sprawdza ;)

      Usuń
  2. Ogranicz prostownicę - włosy się odwdzięczą :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teoretycznie wiem o tym, a praktycznie to jest sprzeczne z moją koncepcję ;)

      Usuń
  3. Dajajajajanenenejananan3 lutego 2013 16:50

    Kurczę, czereśniowa odżywka i u mnie się sprawdzała - polecam ! Po prostu szukałam we wszystkim przyczyny mojej alergii. Warto ją kupić, kosztuje niecałe 16 zł a jest jej naprawdę dużo! Na moich włosach najlepszy efekt zauważam po odżywkach z pantene - uwielbiam je !Dobrze, że napisałaś o syossie, bo od dawna byłam ciekawa. Teraz raczej już nie zechcę sama przetestować. A na suche, zniszczone włosy polecam wcieranie rozgrzanego w rękach olejku rycynowego na jakąś godzinę przed myciem włosów. Większa buteleczka kosztuje w aptece jedyne 6 zł. Olejek działa też odżywczo na rzęsy i brwi. Czasami dodaję do niego żółtko z jajka i wcieram we włosy. Dobry efekt, szkoda, że bywam za leniwa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja poprawię błąd w poście. ja z kolei do pantene mam jakąś awersję, ale nie wiem czemu, nigdy nic mi nie zrobiły. a olejek muszę sobie w końcu jakiś kupić, bo się sprawdza. na jajko chyba się prędko nie odważę, jakoś mnie odrzuca ten sposób, choć to typowa porada babuni ;))

      Usuń
  4. Mam pytanie, czy wcieranie kremu Nivea daje jakieś efekty, bo według mnie to tylko nie potrzebne natłuszczanie włosów... No ale każdy włos jest inny i ma własne potrzeby. Na przykład na mnie działają odżywki Soyssa.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. stosuję go od niedawna na same końcówki i nakładam naprawdę minimalną ilość więc nie jet to natłuszczanie włosów, tylko nawilżenie końcówek - po co mam płacić za jedwab, jeśli mogę zastąpić go czymś tańszym ;))
      pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. spróbuję z tym kremem Nivea. A co do odżywek to ja polecam olejek rycynowy oraz jedwab :)
    Włosy myję zwykłym szamponem z Isany i nie narzekam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym sie dokładnie zastanowiła na tym jakie pH mają oba płyny, a jakie pH mają miejsca intymne oraz głowa. Fakt jest taki że płyny mają pH dostosowane do przeznaczonego miejsca. Owszem nikt nie zabroni nikomu uzywac kosmetyku do miejsca inaczej niż nazwa i przeznaczenie wskazuje, natomiast MOIM ZDANIEM jakaś dziwna moda na ów płyn do higieny intymnej między Wami blogerkami zapanowała. I czemu nikt nie użyje płynu do higieny intymnej firmy przykładowo - Ziaja, AA czy innej, wszyscy jak jeden mąż powtarzają za sobą płyn Facelle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak sama zaznaczyłaś: nikt nie zabroni nikomu uzywac kosmetyku do miejsca inaczej niż nazwa i przeznaczenie wskazuje. poza tym płyn do higieny intymnej jest delikatniejszy i już. a odpowiedź na Twoje drugie pytanie jest jeszcze łatwiejsza - jest tani (chciałam napisać najtańszy, ale chyba niedokładnie orientuję się w cenach, więc pozostanę przy tym, że jest z niższej półki cenowej) - ot tajemnica ;))

      Usuń

Niepodpisane komentarze nie będą moderowane. Chcesz wyrazić tu swoją opinię? Ok, ale podpisz się pod swoimi słowami ;)