Najpopularniejszym środkiem lokomocji studenta jest (wg. mnie) zdecydowanie pociąg, pomijając oczywiście komunikację miejską. Wielu z moich znajomych, znajomych znajomych i znajomych znajomych znajomych do domu wraca zazwyczaj w długie weekendy (a te występują dość rzadko w naszym kalendarzu) i na święta i do tego, w większości przypadków, mając w perspektywie podróż w okolicach dwóch godzin. Nie to co ja - 9 w porywach do 10 godzin... Ale nie ważne, nie o to chodzi. Chodzi o to, że ja dziś wróciłam do domu tak jak wracam zwykle, z tą jednak jedną różnicą, że dziś podróż trwała od 23.05 do południa (!). Może zaznaczę, że jest to 13 godzin w pociągu i warunkach jakie serwuje nam polskie PKP, choć w zasadzie powinnam napisać `pkp`... Yhhh.
Po nieszczęsnej podróży miałam jeszcze, jakimś cudem, siły na to, by patrząc w lustro stwierdzić, że muszę się doprowadzić do postaci co najmniej człekokształtnej. Więc: pod prysznic, za suszarkę i prostownicę (w roli lokówki) i do dzieła!
Okej, nie będę zanudzać takimi rzeczami... Jutro pewnie outfit ;) Zapraszam ;))
Pozdrawiam ;**
ładna fryzura :)
OdpowiedzUsuń