niedziela, 26 czerwca 2011

osiemnaście.

Ponieważ w dniach ostatnich nie miałam na sobie nic nadzwyczajnego czy specjalnie wymyślnego, dlatego też postanowiłam Wam pokazać moje zaległe zakupy szczecińskie.
Nie ma tego dużo, ale zawsze coś ;)
Biżu



Zatem wszystko ze zdjęć powyżej nabyłam na stoisku LOLITA w szczecińskim centrum handlowym `Galaxy`.  Trafiłam tam na jedną wielką przecenę. Naszyjnik i kolczyki-piórka kosztowały mnie -50%, a drugie kolczyki -30%. Myślę, że warte zachodu. W sumie zapłaciłam za to około 30zł. Czyli dyszka za sztukę. 

Następnie trzy produkty kosmetyczne:

1. pomarańczowo - waniliowe antycellulitowe masło do ciała - Perfecta SPA. Nie wiem jak z tym antycellulitowym zastosowaniem, bo używałam go zaledwie trzy razy, a i to nieregularnie, więc nie wiem. Ale zaręczam - pachnie - OBŁĘNIE ! ;) (ok. 11zł na %)
2. miodowo - jakaś tam sól do kąpieli, szału nie bło po pierwszym użyciu (2,50zł)
3. truskawkowa sól do kąpieli - tej jeszcze nie miałam okazji używać, gdyż została w Szcz. I jeśli nie podebrał jej mój M. to sprawdzę jak działa. (2,50zł)
Wszystko zakupione w Superpharm.

Dziękuję za uwagę do zobaczenia ;)
I pozdrawiam ;)

czwartek, 23 czerwca 2011

siedemnaście.

Ostatnio pojawiam się tu dość często i bardzo jestem z tego dumna. Obym jak najdłużej miała Wam co pokazywać i obym miała o czym pisać. Dzisiejszy set, bardzo grzeczny, bo bardzo grzeczny dziś mamy dzień.




haha! mam dupę jak Beyonce ;)


Dzięki tej koszuli pokochałam koszule. A moja siostra zobaczywszy mnie w niej powiedziałam że wyglądam jak wyciągnięta z innej epoki, albo jak szlachcianka. I co najważniejsze tak mi się podoba. 
Także: koszula w roli głównej.
A dziś przy bardzo sprzyjających warunkach do fotografowania mnie, dorzucam Wam jeszcze! więcej zdjęć ;)



Zdjęciu niżej, nie mogłam się napatrzeć. Heh. Szukajcie `szczegółu`.



I chociaż w istocie nie przepadam za kotami, to dziś cała kocia rodzina panoszyła mi się po `planie zdjęciowym`, dlatego, czemu by tego nie uwiecznić...? ;) + nieco mejkapu ;)




shirt - ?, sh, 2,20zł
trousers - ?, 40zł
belt - sh, 2zł
shoes -  CCC, 89,99zł

I oto kocia rodzina ;)


Pozdrawiam ;))

wtorek, 21 czerwca 2011

szesnaście.

Postanowiłam wrócić jeszcze do tematu poruszonego przeze mnie notkę czy dwie wcześniej. Mam na myśli moje rozważania i podpowiedzi kierowane do Was z tytułu pomocy bliźnim, mianowicie - podpisania oświadczenia woli.
Zauważyłam, że pojawiło się kilka osób popierających moją inicjatywę. I bardzo jestem dumna z tego powodu. Mam nawet nadzieję, że jest Was więcej.
Ale do puenty dzisiejszej wypowiedzi. Chciałam napisać kilka słów o samym oświadczeniu i o technicznych sprawach. Podkreślam - nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale to co wiem myślę, że mogę Wam spokojnie przekazać ;)
Otóż, jeśli chodzi o owo oświadczenie od strony formalniej, należy mieć po pierwsze ukończone 18 lat. To chyba jasny wymóg. Kolejna sprawa to kwestie zdrowotne. Napisała do mnie osoba, z pytaniem czyć będąc przewlekle chorym można takie oświadczenie podpisać. Nie jestem lekarzem, nie wiem o jakie dolegliwości chodzi, dlatego odesłałam tę osobę po prostu do lekarza, który ją leczy. Tutaj nie mogę decydować, bo w takiej sprawie jestem nikim - żadnym autorytetem.
Wracając do tematu - oświadczenie może mieć różną formę: kartę wielkości dowodu osobistego lub karty kredytowej i jest to najbardziej oficjalna forma; może być to wydrukowana kartka (gotowa do pobrania na stronie internetowej) gotowa do wypełnienia lub po prostu odręcznie napisana karteczka zawierająca w treści, że godzimy się na pośmiertne oddanie narządów. Wszystkie te formy oświadczenia muszą KONIECZNIE zawierać nasz odręczny podpis i oczywiście numer PESEL.
Potem, jeśli ktoś zdecyduje się na złożenie takiej deklaracji powinien zawiadomić najbliższą rodzinę o podjętej decyzji. Jak wiadomo nie znamy dnia ani godziny, a uważam, żę taka wiedza jest rodzinie niezbędna. I jeśli chodzi o formalności oświadczeniowe, to chyba tyle miałam do powiedzenia.
Zachęcam również do namawiania bliskich, aby i oni podpisali taką zgodę. Osobiście udało mi się już dwie osoby namówić. Oby takie otwarte umysły miało całe nasze społeczeństwo! ;)

Aha... Pamiętam, że moją decyzją mama była dość roztrzęsiona, ale uspokoiłam ją zdaniem, że nikt jutro, za miesiąc, czy za pięć lat nie zadzwoni do mnie i nie powie, że potrzebna mu jest nerka czy płuco. Na tamten świat się jeszcze nie wybieram, a jak już będę, to na pewno nie zabiorę ze sobą wszystkiego.

Pozdrawiam ;))

godzina 0 - godzina piąta... cel - praca

poniedziałek, 20 czerwca 2011

piętneście.

 Dziś i niewyraźnie, i bez rewelacji. Byłam w prany, a gdy już wróciłam, pogoda nie pozwoliła mi zrobić zdjęć na podwórku, stąd takie zdjęcia - nie inne. OK, nie ma co narzekać. Ale ostatnio bierze mnie taki leń, że nie chce mi się albo w ogóle robić zdjęć, albo jak już je zrobię to z kolei nie chce mi się ich wstawiać. I tak w koło macieju... No to set:

 


Jutro pobudka o 5, a pojutrze  dla równowagi o 10, albo lepiej - o 11.



sweatshirts - new look, sh, 3zł
shorts - Lee, DIY
earrings - allegro.pl, 1,50zł
sunglasses - mum

dawca.pl - zapraszam i na stronę i do poprzedniej notki

Pozdrawiam ;)

sobota, 18 czerwca 2011

czternaście.

Dzisiaj będzie bardzo misyjny post. Dlaczego? Bo uważam, że o takich rzeczach trzeba mówić i trzeba je nagłaśniać. A dodatkowo uświadamiać ludzi w dziedzinie transplantologii, bo to właśnie o niej mówię.
Każdy człowiek rodzi się z potężnym skarbem, dzięki któremu może uratować życie. I nie mówię tu od razu o oddawaniu do przeszczepu wątroby, płuc czy serca. Zacznijmy może od początku. Od krwi, którą można oddawać regularnie i wielokrotnie (jeśli ktoś ma tylko na to ochotę), albo tylko raz. Bo nawet ten raz może okazać się zbawienny i może pomóc. 
Osobiście? Udało mi się oddać krew `już` dwa razy. I jestem pewna, że gdy tylko minie czas rekonwalescencji moich żył, powrócę do punktu krwiodawstwa, by podzielić się tym, co, notabene jest bezcenne.
Co ważne, pomysł na oddawanie krwi nie wziął mi się ot tak. Pamiętam, że od wielu lat planowałam, że w dniu ukończenia 18. roku życia oddam krew. Nie udało sie w dniu osiemnastki z przyczyn formalnych, ale nieco później. Wtedy jeszcze nie byłam pewna czy będzie to jednorazowy epizod, czy też zechcę oddać krew ponownie. Dziś wiem, że warto i będę się udzielać, dopóki mogę. I wszystkim polecam tę formę pomocy ludziom.
A tym którzy, nie mogą bądź nie lubią nakłuwania igłami polecam inną formę wsparcia. Chodzi mianowicie o podpisanie oświadczenia woli, na zgodę pobrania pośmiertnie narządów. Na stronie: dawca.pl można takie oświadczenie pobrać (0zł), zamówić kartę i stać się klubowiczem dawca.pl (10zł) lub zamówić to co wyżej + kilka gadżetów (35zł). Z resztą, wszystkie potrzebne informacje znajdują się na stronie. Piszę o tym dlatego, że sama stałam się częścią tego świata, posiadam własną kartę i opaskę silikonową, którą dumnie noszę na ręku. 


Cóż mogę więcej napisać... Chciałam przekazać Wam kilka bardzo ważnych informacji na temat właśnie krwiodawstwa oraz dawstwa narządów. Może uświadomić niektórym, że mogą pomóc. Nie muszą zabierać narządów do nieba, bo są potrzebne tu na ziemi. 
Mojej decyzji na temat właśnie dawstwa narządów dziwiła się jedna, bardzo bliska mi osoba, dlatego w rozmowie z nią na ten temat użyłam, tak myślę, najsilniejszego argumentu: bo w sytuacji, gdy na krawędzi życia stoi ktoś bliski, czy nie jesteśmy gotowi zrobić dla niego wszytko? I może ta bliska osoba ma szansę  przeżyć tylko dlatego, że ktoś obcy, kto teraz umiera, zdecydował się, oddać część siebie, by ratować innych.... 
Dlatego ja podjęłam decyzję taką, nie inną...


 Pozdrawiam i mam nadzieję, że znajdzie się chociaż jedna osoba, która przeczytała i może podjęła decyzję taką jak ja....?


PS. Dopiszę jeszcze, że poczynania różnych Dawców, możecie śledzić na fejsbukowym profilu dawca.pl.

Czekam na Wasze opinie ;)
+ można pytać ;) 

wtorek, 14 czerwca 2011

trzynaście.

Niby pechowe? Nieee..., skąd! ;) Trzynasty post dedykuję wyjazdowi do Szczecina. Konkretniej? Ubiegłemu poniedziałkowi, kiedy to czas upłynął przemiło. Może outfit? :



Wyselekcjonowany tak, ażeby po pierwsze odwiedzić Tawernę, a po drugie udać się na wieczorny, a nawet nocy seans `Piratów z Karaibów na nieznanych wodach` 3D.





blouse - new look, sh, 4zł
shorts - LEE, DIY
bag - sh, 10zł
shoes - CCC, 59,90zł %


I na dowód tego, że byłam na Piratach: 


Jeśli chodzi o film. Hmm, może faktycznie trochę za mało tego 3D w 3D, ale cóż. Na Johnny'ego Depp'a zawsze miło się patrzy ;) Ja polecam. A Wy?

sobota, 11 czerwca 2011

dwanaście.

Szczecin. Urlopo-wakacjo-biznesowy wyjazd. Niebawem wrócę do domu i pojawi się jakaś relacja. Wtedy znajdę czas na coś poza bieganiem i załatwianiem mnóstwa różnych spraw. Tymczasem (pewnie do wtorku) zostawiam Was ze zdjęciem jednego z największych żaglowców na świecie - rosyjskim Седов`em.


Pozdrawiam ;)

niedziela, 5 czerwca 2011

jedenaście.


 Pięknie = cieplutko. To tygryski lubią najbardziej. Zatem przedstawiam set dzisiejszy, który notabene napawa mnie dumą ;)







Dodatki: buty i torebka, torebka i buty




Słoneczko i wiatr takie połączenia uuuwielbiam!
 


 A podczas, gdy Wy, czytacie posta ja siedzę sobie w pociągu relacji Białystok - Świnoujście. Do zobaczenia jak najszybciej ;)




dress - sh, 3zł (wczoraj kupiona i zapowiadana)
shoes - CTO, 34,90zł (wczoraj kupione i zapowiadane)
sunglasses - my mum's
handbag - ?, 15zł

sobota, 4 czerwca 2011

dziesiąteczka.

I <3 fluo photo


Wypowiedź zacznę od tego, że napisanie i ogarnięcie tego posta zajmie mi chyba z pół nocy. Bo jakoś strasznie wiele chcę tu zamieścić. 
Zatem po pierwsze: dzień dzisiejszy bardzo przemiły. I dobrze zorganizowany ;)) A to chyba głównie za sprawą zakupów. Nie zdziwię chyba nikogo tym, że znowu wygrzebałam perełki (moim subiektywnym zdaniem) w second hand`ach, a tym bardziej tym, że kupiłam sobie buty. Dziś - sandałki i chyba kupię niebawem kolejne. I tymi łupami zajmę się jutro. Teraz przedstawię totalnie dzisiejszy set, który zapowiadałam ostatnio i, który powstawał w moje głowie kilka dni. I - dokonało się ;)
To chyba na tyle... ;)



 
I ujmując sprawę perspektyicznie:




Tak jak obiecałam, przedstawiam moje szorty najnowsze. DIY. Historia ich jest ciekawa. Pierwszą ich właścicielką była ciocia - wyrosła. Potem ja dostałam je w spadku, założyłam na tyłek dwa, może trzy razy. Po czym `moda się zmieniła`. Leżały w szafie lat kilka czekając na reaktywację. I oto: po spotkaniu z nożyczkami i papierem ściernym, noszę je dumnie ;)





Wreszcie na koniec, nieudolne próby skakania....



shorts - Lee, DIY
grey blouse - ?
floral blouse - sh, 2zł
shoes - pepco, 19,99zł
sunglasess - boyfriend's


POZDRAWIAM ;)